Karbowy i Górka rozmontowali Białe Orły

14.10.2013 10.24, autor: Michał Pelczar, źródło: własne

Podopieczni Kamila Sochy w ciekawym spotkaniu pokonali Białe Orły 3:2. Choć wynik może wskazywać, że mecz był niezwykle wyrównany, to Legia miała inicjatywę, a goście jedyne zagrożenie stwarzali po stałych fragmentach gry.

W tym starciu faworytem był zespół Akademii Piłkarskiej Legii Warszawa, jednak goście od początku pokazali, że chcą grać otwartą piłkę, nie licząc tylko na szybkie kontry, które mogłyby zakończyć się bramką. – Drużyna Białych Orłów to solidny zespół, który mocno dąży do dobrego rezultatu. Staraliśmy się nie dopuszczać przeciwnika do groźnych sytuacji – powiedział szkoleniowiec chłopców z rocznika 1997, Kamil Socha.

Początek meczu należał do legionistów, ale goście umiejętnie bronili się przed utratą gola. Trzeba dodać, że kilkukrotnie Białym Orłom pomagało szczęście lub patrząc z innego punktu widzenia, graczom Legii brakowało precyzji. Co nie udało się przez pierwszy kwadrans, doszło do skutku kilka chwil później. Świetnie zachował się Filip Karbowy, który w narożniku pola karnego przełożył obrońcę i precyzyjnym strzałem w krótki róg pokonał bramkarza. W tej akcji młody zawodnik wykazał się sprytem i przytomnością umysłu.

Chłopcy nie czekali na reakcję przeciwnika i zaatakowali ze zdwojoną siłą. W 22. minucie kolejny raz kluczową postacią był Karbowy. Wbiegając z piłką w pole karne został przewrócony. Sędzia wskazał na wapno, a „jedenastkę” na gola pewnym strzałem zamienił Arkadiusz Górka. Białe Orły po stracie drugiej bramki rzuciły się na legionistów, jednak młodzi gracze mądrze kontrolowali grę. Najmocniejszą bronią przyjezdnych były wspomniane stałe fragmenty. Dziewięć minut przed końcem pierwszej połowy, piłka po jednym z rzutów wolnych znalazła drogę do bramki Wiktora Lasoty. Futbolówka po rykoszecie całkowicie zmyliła golkipera legionistów.

– Agresywna, mocna gra w przodzie przeciwnika przynosiła skutki w postaci stałych fragmentów.
W efekcie Białe Orły zdobyły kontaktową bramkę. Na szczęście w przerwie wszystko uspokoiliśmy. Powiedzieliśmy sobie, że drugą połowę zaczniemy spokojnie – zaznaczył trener Socha.